aaa4 |
Wysłany: Pią 10:59, 03 Sie 2018 Temat postu: |
|
Lekarz wskazal na jedne z drzwi.
-Jest sam?
Znowu kiwniecie, ale jakby zbyt pospieszne.
-Zabij go, Kas/s/is - poprosil Key.
Meklonczyk zamachnal sie gwaltownie wydluzona lapa i rozlegl sie niemily chrzest. Z przetraconym karkiem i nienaturalnie wykrecona glowa lekarz upadl na podloge.
Key i Meklonczyk popatrzyli na siebie.
-Sprobujemy - postanowil Meklonczyk, z gracja podchodzac do wskazanych drzwi. Key stanal po jego lewej stronie, w odleglosci dwoch metrow. Nie odwracajac sie, polecil Tommy'emu:
-Stoj za progiem. Obserwuj pokoj. Jakby co, idz do Andrieja.
Wlaczyl plazmowy tryb serafin i ostroznie dotknal sciany. Plastik tajal jak lod w ogniu.
-Juz - powiedzial.
Jednym szarpnieciem Meklonczyk wywazyl drzwi i do polowy wsunal sie do srodka. W tym samym momencie Key wszedl przez sciane.
Artur, przykryty do podbrodka przescieradlem, lezal na wysokim lozku z mnostwem wbudowanych przyrzadow. U jego wezglowia, usmiechajac sie krzywo, siedzial gruby mezczyzna w jaskrawopomaranczowej koszulce. Nie mial broni, tylko malutki cylinderek przycisniety do glowy chlopca.
-Witam - powiedzial mezczyzna. - Zalatwiliscie lekarza? Nalezalo mu sie, przyznaje.
Key i Artur spojrzeli na siebie. Z jakiegos powodu Key byl pewien, ze chlopiec go poznal - nawet przez klosz helmu silowego, w nadtopionym plastikowym pancerzu. |
|